Pielęgniarki z OIOMu mówią o leczeniu sepsy witaminą C

1 month ago
220

Zanim zaczęliśmy realizować na naszym oddziale wytyczne terapii przy użyciu witaminy C, mieliśmy pacjentów cierpiących na sepsę, którzy wykazywali liczne współwystępujące schorzenia.
Były to osoby poważnie chore, którym podawałyśmy środki podwyższające ciśnienie krwi, antybiotyki, wykonywałyśmy posiew krew, itd.
W istocie podtrzymywałyśmy ich przy życiu. Robiłyśmy to codziennie. Nerki pacjentów przestawały funkcjonować, musiałyśmy wykonywać całodobowe dializy.
Stan tych pacjentów nie poprawiał się i nie zapowiadało się na to, by miało się coś zmienić. Niskie ciśnienie krwi, podwyższone tętno - byli na granicy życia i śmierci.
Tak wyglądała nasza sytuacja przed wprowadzeniem tej metody.
Było ciężko.
Dr Marik pojawił się z protokołem
swojej nowej terapii przy użyciu witaminy C,
z segregatorem pełnym dokumentów z informacjami.
Chciał, aby zacząć podawać pacjentom dożylnie
witaminę C, sterydy oraz inne witaminy.
Wydaje mi się, że większość z nas
była raczej sceptyczna wobec metody dr Marika.
Podobnie jak inni, sądziłyśmy, że jest tam jakiś błąd.
To wydawało się zbyt proste.
O dziwo, stan pacjentów poprawiał się.
Zastosowaliśmy tę terapię wobec naszych pacjentów
i bardzo szybko, w ciągu około 12 godzin,
ich stan uległ odwróceniu.
Sądziłyśmy, że to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczność.
Niedługo po tym kolejny pacjent wyzdrowiał, później
dołączyli następni pacjenci. To było niesamowite.
Jedną nogą w grobie, a po 12 godzinach ich stan
polepszył się o połowę. Po kolejnych 24 - 48 godzinach
mieliśmy do czynienia z pacjentami, którzy dosłownie
wychodzili z naszego oddziału o własnych siłach.
Nadal ciężko pracujemy,
ale widzimy lepsze wyniki naszych pacjentów,
nie musimy przychodzić do pracy i dowiadywać się,
że nasz pacjent zmarł.
Brzmi to niewiarygodnie,
ale tylko do czasu gdy zobaczysz to na własne oczy...
Przepraszam, jeszcze przechodzą mnie dreszcze na myśl o tak szybkim powrocie tych pacjentów do zdrowia.

Loading 1 comment...