Jaki wrak ? taki Prezydent / złom to pan Duda ma w głowie

9 months ago
42

Ostatni tydzień prezydentury Lecha Kaczynskiego http://300polityka.pl/news/2020/04/10/ostatni-tydzien-prezydentury-lecha-kaczynskiego/ cytaty Andrzeja Dudy
W 2010 r. Andrzej Duda był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta i miał lecieć na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, jednak rozchorowała mu się córka i prezydent Lech Kaczyński zwolnił go z tego lotu. Swoją relację złożył przed parlamentarnym zespołem ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej w październiku 2010 r.– Piątek, 9 kwietnia 2010 r., był dla mnie ostatnim dniem pracy w tamtym poświątecznym tygodniu. Jak zawsze spotkaliśmy się o 17.00 w Pałacu Prezydenckim, w gabinecie ministra Macieja Łopińskiego (szefa Gabinetu Prezydenta RP – przyp. red.), na zebraniu kierownictwa kancelarii. Takie zebrania odbywały się zawsze dwa razy dziennie – przed południem o 9.30 i wieczorem o 20.00. Tylko w piątki zbieraliśmy się o 17.00. Tamtego dnia na spotkaniu było nas wyjątkowo mało” – relacjonował Andrzej Duda.
---------------------------Już na miejscu dowiedziałem się, że pan prezydent prof. Lech Kaczyński jest w Belwederze, gdzie przygotowuje się do wystąpienia podczas uroczystości katyńskich, a towarzyszą mu Maciej Łopiński i Zofia Kruszyńska-Gust (zastępca szefa Gabinetu Prezydenta RP – przyp. red.). Na zabraniu nie było też ministra Władysława Stasiaka (szefa Kancelarii Prezydenta RP – przyp. red.), który udał się do jednej z rozgłośni radiowych, ministra Jacka Sasina (zastępcy szefa Kancelarii Prezydenta RP – przyp. red.), który w czwartek pojechał samochodem do Smoleńska, a także ministra Mariusza Handzlika (podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP zajmującego się sprawami międzynarodowymi – przyp. red.), który w tym czasie miał spotkanie z jednym z ambasadorów w innej części Pałacu.
Krótkie zebranie

Zebranie było krótkie, rozmawialiśmy może pół godziny. Sprawa wizyty w Katyniu nie była jakimś zasadniczym tematem, bo wszystko zostało już wcześniej ustalone i każdy znał swoje zadania. Po zakończeniu spotkania, gdy już wychodziłem z Pałacu, zobaczyłem jeszcze ministra Mariusza Handzlika siedzącego wraz z dyrektorem Kazimierzem Kuberskim w tzw. Sali Białej (na wprost głównego wejścia do Pałacu). Podszedłem do nich i pożegnaliśmy się, jak zawsze przed weekendem. Pamiętam, że Mariusz był uśmiechnięty, w dobrym nastroju, żartował.-------------------------------------------Z Pałacu pojechałem prosto na Dworzec Centralny. Żona i córka czekały już na mnie w domu, w Krakowie. Jeszcze zanim wsiadłem do pociągu, zadzwoniłem do pana prezydenta. To była krótka rzeczowa rozmowa na tematy służbowe. Pan prezydent przypomniał mi m. in. o konieczności przygotowania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy zmieniającej ustawę o IPN.
Dzień wcześniej (w czwartek) omawialiśmy ten temat w czasie lotu z Wilna. Pan prezydent dał mi wtedy szczegółowe wytyczne co do zawartości wniosku. Był przekonany o niezgodności z Konstytucją kilku istotnych przepisów tej ustawy. Kończąc rozmowę, pan prezydent powiedział, że musi już wracać do pracy, i polecił, żebym przyszedł do niego w poniedziałek koło południa. „To do poniedziałku” – powiedziałem.

Pamiętam to jak dziś. To była moja ostatnia rozmowa z panem prezydentem… Chwilę później wsiadłem do pociągu i wieczorem byłem już w domu. Następnego dnia, w sobotni poranek 10 kwietnia 2010 r., jeszcze nie zdążyłem włączyć telewizora, by obejrzeć transmisję z uroczystości w Katyniu, gdy rozległ się dzwonek telefonu. Było koło godziny dziewiątej, może kwadrans po dziewiątej. Dzwoniła nasza znajoma, przyjaciółka rodziny. Powiedziała: „Andrzej…”, i chyba spytała: „Gdzie ty jesteś? Nie poleciałeś do Katynia?”, a potem się rozpłakała. Pamiętam, zaskoczony odpowiedziałem, że jestem w domu, w Krakowie, i zapytałem, co się stało, a ona, łkając, powiedziała: „Spadł samolot z prezydentem, rozbił się przy lądowaniu”.Gdy zadzwoniłem, Jacek Sasin stał nad szczątkami samolotu. W pierwszych słowach powiedział do mnie: „Andrzej! Samolot jest kompletnie rozbity, chyba wszyscy nie żyją, prezydent nie żyje…”. Zapytałem, czy jest pewny, że pan prezydent zginął, czy widział ciało pana prezydenta. Odpowiedział, że nie. To były strasznie trudne chwile. Powiedziałem: „Jacek, to szukajcie! Szukajcie prezydenta!”. Jacek powiedział: „Andrzej, ty nie widzisz, jak to wygląda. Nie jesteśmy w stanie. Nie damy rady tego zrobić…”. https://historietureta.blogspot.com/2023/03/oryginalny-tekst.html Andrzej Duda o zamachu Warszawie 11 min do końca https://rumble.com/v389q1k-andrzej-duda-o-zamachu-warszawie-11-min-do-koca-..html

Loading comments...